W czwartek rano poinformowano, iż udało się opanować rozległy pożar, który wybuchł w hali produkcyjnej zakładu przetwórstwa drobiu w Kawlach. Starszy kapitan Jakub Friedenberger z KW PSP w Gdańsku przekazał w rozmowie z Polsat News, iż w tej chwili trwa dogaszanie ognia.
Pożar hali w Kawlach opanowany
Rzecznik prasowy PSP podkreślił, iż działania służb przez cały czas realizowane są i będą kontynuowane przez wiele godzin. W akcji wykorzystywany jest ciężki sprzęt, m.in. do demontażu i dogaszania uszkodzonej konstrukcji hali.
Starszy kapitan Jakub Friedenberger poinformował, iż "sukcesywnie, metr po metrze, uszkodzona konstrukcja hali jest rozbierana". Grupa chemiczna monitoruje rozprzestrzenianie się dymu. Nie stwierdzono jednak zagrożenia dla mieszkańców, a unoszące się opary to głównie para wodna.
Na miejscu pracuje w tej chwili 48 zastępów i 124 strażaków. Na godzinę 7:00 zaplanowana była wymiana oddziałów PSP, które brały udział w dogaszaniu konstrukcji.
Pożar objął powierzchnię około 3 tys. mkw. Friedenberger wyjaśnił, iż w pożarze spłonęły dwie tony amoniaku. Obiekt, który się zapalił to drobiarski magazyn produkcyjny wyposażony w chłodnie.
Trwają poszukiwania zaginionego strażaka
Podczas akcji gaśniczej utracono kontakt z jednym ze strażaków ochotników, który spadł do wnętrza zadymionej hali. Początkowo udało się z nim utrzymać kontakt głosowy, potem jednak się urwał.
Jak podaje WP, zastępca komendanta głównego PSP, nadbryg. Grzegorz Szyszko, zaznaczył, iż prowadzone są intensywne poszukiwania zaginionego ratownika.
– W pierwszej fazie działań próbował on rozpoznać to zdarzenie i spadł do wnętrza hali z wysokości około 7-8 metrów. Akcja jest naprawdę trudna, bardzo duża temperatura panowała w środku. Nie ma już zagrożenia, iż pożar będzie się rozprzestrzeniał, jednak mamy niewielkie możliwości wprowadzenia strażaków do środka. Robimy wszystko, co w naszej mocy. Wierzymy, iż odnajdziemy go żywego – mówił podczas konferencji prasowej nadbryg. Szyszko.