"Słychać było kolejny głuchy strzał"
"Strzelił znicz, było słychać z daleka. Po chwili słup ognia poszedł w górę — na jakieś dziesięć metrów. Zgłosiłem pożar, a straż z ul. Bankowej była na miejscu w pięć minut. Gdy zaczęli gasić, słychać było kolejny głuchy strzał — być może płyta pękła od nagłego schłodzenia" — relacjonuje Piotr Pęcherski, który był na miejscu zdarzenia wraz z rodziną.
Sprawna akcja straży pożarnej
Dzięki sprawnej akcji strażaków ogień udało się gwałtownie opanować, a następnie przystąpiono do chłodzenia miejsca zdarzenia. Unoszący się popiół dotarł jednak do pobliskiej ulicy, osiadając na zaparkowanych











