We wtorek 4 listopada wieczorem mieszkańcy różnych regionów kraju – od województwa świętokrzyskiego, przez Mazowsze aż po Podlasie – obserwowali na niebie intensywnie świecące obiekty, który wielu opisało jako „kulę ognia”. Zjawisko wywołało poruszenie w mediach społecznościowych i liczne zgłoszenia do służb ratunkowych.

Fot. Czytelnik
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych wydało w tej sprawie oficjalny komunikat. Jak poinformowano, wojsko nie prowadziło w tym czasie żadnych ćwiczeń na terenie województwa świętokrzyskiego. W komunikacie dodano, iż na południe od Kielc działania prowadził wojskowy śmigłowiec z Lotniczego Zespołu Poszukiwawczo-Ratowniczego, po tym jak Polska Agencja Żeglugi Powietrznej przekazała informację o możliwym zdarzeniu lotniczym.
„Dwuipółgodzinne działania z użyciem śmigłowca nie potwierdziły wystąpienia żadnego incydentu lotniczego. Nie odnaleziono rozbitego statku powietrznego. Dalsze czynności wyjaśniające prowadzą odpowiednie służby” – przekazało Dowództwo Operacyjne.
Nagranie z zarejestrowanym zjawiskiem pojawiło się m.in. na profilu „Oczami strażaka”. Widać na nim jasny obiekt przecinający niebo. Pod podobnymi relacjami pojawiły się setki komentarzy z różnych części Polski.
„Około 18:30 na Podlasiu widzieliśmy spadającą kulę ognia, myśleliśmy, iż to spadająca gwiazda, ale leciało wolniej, a potem rozbłysło” – pisał jeden ze świadków. Inni dodawali: „Widziałem cztery takie kule między Garwolinem a Starą Miłosną”, „Kilka minut przed 17 obserwowałam to samo z okolic Warszawy”.
Niektórzy internauci sugerowali, iż mogły to być flary wojskowe używane w ramach ćwiczeń, jednak jak dotąd żadne służby nie potwierdziły co to tak naprawdę było.
Na razie tajemnicza „kula ognia” pozostaje niewyjaśnionym zjawiskiem, które w ciągu jednej nocy zaintrygowało mieszkańców niemal całego kraju.

1 dzień temu










