Ogień, który nie gaśnie… harcerska historia bez końca

2 godzin temu

Harcerstwo. To najlepsze, co mnie w życiu spotkało. Trafiłem do wyjątkowej organizacji i do ludzi, którzy mnie ukształtowali – nie tylko jako nastolatka, ale też jako dorosłego. Nauczyli mnie dyscypliny, patriotyzmu, wartości, szacunku dla drugiego człowieka i tego, jak ważna jest przyjaźń.

To w harcerstwie zdobywałem swoje pierwsze stopnie, uczyłem się pływać, wiosłować i żeglować. Każdy obóz, biwak i rejs zostawiał po sobie coś więcej niż wspomnienia – budował charakter.

Ile godzin spędziłem na wartach – nie tylko obozowych, ale też pod pomnikami… Stojąc w bezruchu, w pełnym słońcu, w deszczu czy chłodzie. To była służba, ale i zaszczyt.

Warta uczyła cierpliwości, dyscypliny i skupienia. Ale przede wszystkim – szacunku. Dla tych, którzy oddali życie za naszą wolność. Dla historii, którą trzeba pamiętać. I dla wartości, które – mimo upływu lat – wciąż są aktualne.

50 HDW otwierała przed nami świat. Spływy, rejsy po Mazurach, rejsy po morzu… Rzeczy dziś powszechne – w latach 90-tych dostępne tylko dla nielicznych. A my dzięki harcerstwu byliśmy w tym gronie.

Pewnie nikt wtedy nie przypuszczał, iż przygoda, która zaczęła się jeszcze w podstawówce, stanie się częścią mojego życia na dobre. Ale tak właśnie było – i jest do dziś.

Spotykamy się w różnych konfiguracjach, wyjeżdżamy na biwaki, rejsy, spływy. Zdarzyło się latać na bojerach. A choćby wybrać się na tańce. Przeżywamy różne rzeczy – nie tylko związane z harcerstwiem. Z takim wspaniałymi ludźmi wszystko jest możliwe i ma wyjątkowy smak. Tworzymy prawdziwą rodzinę.

Żegnamy się, rozstajemy – czasami na lata, ale pamiętamy o sobie, o tym co przeżyliśmy wspólnie i nasze drogi później się ponownie krzyżują.

“Ogniska już dogasa blask, braterski splećmy krąg,
w wieczornej ciszy, w świetle gwiazd ostatni uścisk rąk…

Kto raz przyjaźni poznał moc, nie będzie trwonił słów.
Przy innym ogniu w inną noc, do zobaczenia znów…”

I choć trudno w to uwierzyć – minęło 45 lat wspólnej drogi. Po tylu latach znów zasiedliśmy razem przy harcerskim ogniu. Może nie w pełnym składzie, może nie wszyscy mogli przyjechać, ale wciąż w mocnej drużynie – takiej, jak dawniej.

Byli moi instruktorzy, ci, którzy mnie wychowali i prowadzili przez pierwsze lata: Klaudia – z nią zaczynałem całą przygodę. Jacek i Mirek – faceci, na których wszyscy się wzorowaliśmy. Heniu – człowiek od wszystkiego, który dźwigał na barkach całą infrastrukturę i zawsze był niezawodnym zapleczem.

I było jeszcze wielu, wielu innych – wspaniałych ludzi, których spotkanie po latach poruszyło bardziej, niż można opisać słowami. To jest moment, w którym chcę im wszystkim powiedzieć jedno: dziękuję za wszystko.

Było wiele wspomnień, historii i anegdot. To był wyjątkowy, wspaniały dzień – jakby czas się zatrzymał, a może choćby cofnął. Powrót do domu, do dzieciństwa, do chwil, które zostają na całe życie. A może ten powrót wcale nie był tak daleki? Bo przecież w każdym z nas wciąż żyje tamten fantastyczny dzieciak sprzed lat.

Stanica w Pławniowicach… nic się nie zmieniła. Wszystko wyglądało dokładnie tak, jak kiedyś. No, może z jednym wyjątkiem – już nie trzeba kopać latryn w lesie. Teraz jest toaleta z prawdziwego zdarzenia. I to jedyna różnica, jaka naprawdę rzuca się w oczy.

Było wiele uścisków, rozmów, śmiechu i wspomnień. Mnóstwo anegdot z dawnych lat, które przypomniały nam, jacy wtedy byliśmy. Jacy tak naprawdę dalej jesteśmy. To był niezapomniany czas – taki, który zostaje w sercu na długo.

“Przy innym ogniu w inną noc, do zobaczenia znów”

I taki jest plan. Za pięć lat minie dokładnie pół wieku historii naszej drużyny – pięćdziesiąt lat wspólnych przygód, przyjaźni i wspomnień. Ale nie chcemy czekać aż tak długo, by znów się zobaczyć.

Postanowiliśmy spotykać się częściej – co roku, przy ogniu, przy gitarze, w tym samym miejscu. Bo mamy coś wyjątkowego. Coś, czego nie da się kupić ani zapomnieć. Coś, co warto pielęgnować.

Harcerstwo to coś więcej niż wspomnienie młodości. To szkoła życia, która uczy odpowiedzialności, współpracy i przyjaźni. To ludzie, którzy zostają w sercu na zawsze, choćby jeżeli mijają dekady.

Spotkanie po 45 latach pokazało, iż ten ogień wciąż w nas płonie – może nieco spokojniej, ale z tą samą siłą i ciepłem. Bo harcerstwo to nie mundur, nie stopnie, nie obozy. To więź, której nie zniszczy czas.

.

.

PS. Chcielibyście zobaczyć mnie w mundurze? Może kiedyś będzie okazja.

Idź do oryginalnego materiału