Więzienie Policji Bezpieczeństwa i Wychowawczy Obóz Pracy Poznań-Junikowo (Polizeigefängnis der Sicherheitspolizei und Arbeitserziehungslager) to obóz, który wszyscy Państwo doskonale znacie, ale prawdopodobnie pod inną nazwą: obóz karno-śledczy w Żabikowie. Tak, to ten usytuowany przy obecnej ul. Niezłomnych w Luboniu.
Jego początki sięgają wiosny 1943 roku i wiążą się z historią Fortu VII. W 1942 roku władze okupacyjne zdecydowały o przekazaniu budynku fortu, gdzie znajdowało się więzienie, na potrzeby wojska. Rozpoczęły się wówczas poszukiwania innej, dogodnej dla usytuowania takiego obiektu lokalizacji. Początkowo rozważano ulokowanie nowego więzienia na Starołęce. Ostatecznie jednak wybór padł na dawną cegielnię rodziny Suwalskich w Żabikowie. Prawdopodobnie za wyborem tej lokalizacji stała kwestia kosztów budowy nowego więzienia. Miały je obniżyć wykorzystanie budynków pocegielnianych oraz możliwość przeniesienia na teren nowego więzienia, znajdujących się w pobliżu opuszczonych baraków po niedziałającym już obozie autostradowym dla Żydów przy ul. Kościuszki (Reichsautobahnlager Poggenburg). Wiosną 1943 roku przystąpiono zatem do budowy nowego więzienia.
Nowo powstała jednostka podlegała poznańskiej placówce kierowniczej Tajnej Policji Państwowej (gestapo). Stąd jej pierwszy człon nazwy – Więzienie Policji Bezpieczeństwa. Obóz żabikowski był obozem, w którym osadzeni przebywali od kilku tygodni do kilku miesięcy, czyli przez okres prowadzonego wobec nich śledztwa. Były to zwykle osoby posądzane o działalność wrogą wobec Trzeciej Rzeszy. Wśród nich najliczniejszą grupę stanowili Polacy, sowieccy jeńcy wojenni, niemieccy dezerterzy i cywile. Dlatego też w historiografii o obozie przy Niezłomnych mówi się, iż był to obóz karno-śledczy. Osobną grupę więźniów stanowili Polacy oskarżeni o złamanie prawa o przymusie pracy, które obowiązywało całą ludność polską w Kraju Warty oraz tzw. niedzielnicy, czyli więźniowie, którzy nie dopełnili obowiązków pracowniczych. Niedzielników kierowano do obozu na tzw. „przyuczenie do pracy na koniec tygodnia”. Przyjmowani byli do obozu w piątek wieczorem i wypuszczani w poniedziałek rano. Stąd też drugi człon nazwy: Wychowawczy Obóz Pracy. Określenie lokalizacji Poznań-Junikowo związane było ze zmianą granic administracyjnych Poznania w czasie II wojny światowej. Wówczas to wieś Żabikowo znalazła się w granicach dzielnicy Junikowo.
Na założenie obozowe składało się osiem drewnianych, nieskanalizowanych baraków, pomiędzy którymi znajdowały się latryny i łaźnie dla więźniów. Całość otoczono podwójnym ogrodzeniem z drutu kolczastego pod napięciem. Od strony obecnej ul. Niezłomnych teren odgrodzony był natomiast wysokim murem. Obóz znajdował się pod nadzorem strażników obozowych, którzy mogli obserwować wszystko z trzech wież strażniczych. Poza budynkami, w których skoszarowani byli więźniowie, na terenie obozu znajdowało się również dziesięć budynków administracyjnych, gospodarczych i sanitarnych. Centralne miejsce w obozie zajmował głęboki basen przeciwpożarowy, który jak się później okazało odegrał makabryczną rolę w historii założenia. Obóz posiadał też stajnię oraz własny ogródek warzywny.
Stan dzienny więźniów w obozie w okresie najintensywniejszego działania wahał się między 1063-1300 osób. Baraki podzielone były na cele, w których umieszczano około 60 więźniów. W niektórych celach znajdowały się prycze, w innych więźniowie zmuszeni byli do spania na ziemi. Dzień rozpoczynał się od pobudki o świcie, szybkiej toalety, apelu i śniadania, złożonego z kubka kawy z żołędzi. Następnie część więźniów wywożona była na przesłuchanie do siedziby gestapo w Domu Żołnierza w Poznaniu przy Ritterstraße. Pozostali kierowani byli do pracy. Więźniowie zajmowali się pleceniem pasów dla Wehrmachtu, wyrobem cegieł z gliny wydobywanej w okolicznych „gliniankach”, pracowali w inspektach obozowych, albo też wywożeni byli do pracy poza teren obozu, między innymi do Deutsche Waffen – und Munitionsfabrik – w uproszczeniu DWM. Na obiad więźniowie otrzymywali rozwodnioną zupę, kolację zaś stanowiła kromka chleba. W bardzo szybkim czasie osadzeni w Żabikowie stawali się wycieńczeni i zapadali na liczne choroby, między innymi na tyfus, świerzb czy dur brzuszny.
Osadzonym każdego dnia towarzyszyły szykany, bicie i strach. Stosowano wobec nich najrozmaitsze kary, mające w mniemaniu załogi obozowej, zdyscyplinować osadzonych. Powszechna była kara „beczki”, czyli umieszczenia więźnia w zwoju z drutu kolczastego o średnicy ok. 1 metra w pozycji stojącej, na kilka godzin lub dni. Inną stosowaną karą była kara „bunkierka” polegająca na zamknięciu kilku więźniów w stalowym schronie przeciwlotniczym bez jedzenia i wody. Na terenie obozu znajdował się również karcer, w którym pod sufitem podwieszony był drut kolczasty pod napięciem. Karą szczególnie chętnie stosowaną wobec jeńców sowieckich był „spacer” dookoła basenu przeciwpożarowego. Więźniowie karani spacerem musieli dźwigać na ramionach podkłady kolejowe, z którymi kazano im chodzić przez kilka godzin po krawędzi basenu przeciwpożarowego. Gdy zaczynali słabnąć i chwiać się na nogach, strażnicy wpychali ich do basenu, w którym tonęli.
19 stycznia 1945 r. wobec zbliżającego się frontu wschodniego, przystąpiono do ewakuacji i likwidacji Więzienia Policji Bezpieczeństwa i Wychowawczego Obozu Pracy Poznań-Junikowo. Więźniów politycznych ewakuowano drogą kolejową do KL Sachsenchausen, pozostałych zmuszono do morderczego marszu do tego samego obozu. Przy -20°C, każdego dnia osadzeni z Żabikowa pokonywali po kilkadziesiąt kilometrów. W czasie dwutygodniowej wędrówki wielu z nich straciło życie. Przed opuszczeniem obozu, załoga podpaliła baraki, aby zatrzeć ślady swojej zbrodniczej działalności.
Patrycja Hajder
Muzeum Martyrologiczne w Żabikowie





